Programista od kuchni
W związku z akcją #myfirst7jobs zamiast pisać o swoich pracach, postanowiłem trochę opowiedzieć o zawodzie programisty. Jest wiele różnych stereotypów i mitów, które w większości są bajkami. Przy okazji co ciekawe wielu z nich posiada rodzinę, dzieci i potrafi sobie radzić w wielu trudnych sytuacjach. Nie nie powiem, że to idealny materiał na męża czy ojca, bo trzeba pamiętać, ze nawet po pracy dużo siedzimy przy komputerze i robimy własne projekty oraz czytamy artykuły związane z nowymi technologiami. Programowanie wypełnia cale życie i ma duży wpływ na rodzinne. Każdy z nas dąży chorobliwej perfekcji, którą wynosi właśnie z biura.
Co oferuje zawód postrzegany przez wszystkich jako najlepiej zarabiający na rynku? Dużo stresu, bóle stawów, głowy i godziwą płacę, przynajmniej starca na jedno sushi w miesiącu. Na wstępie uprzedzam, ale w Polskiej branży IT nie ma kokosów, mimo tego nie narzekam bo zarabia się tutaj 2 razy lub 3 razy więcej niż w innych, ale dopiero po kilkunastu latach. Jak startowałem, zarabiałem tyle co kasjerka, a nawet mniej. O wiele lepiej wygląda to gdy robimy projekty na własną rękę, lecz powstało tyle agencji interaktywnych, że w obecnych czasach praca po kosztach mija się z celem. Siedzenie do późnych wieczorów przy komputerze za 2000 zł czy mniej to śmiech na sali, a często te najprostsze projekty robi się najdłużej. Jeszcze do tego musimy spotykać się z klientami, którzy zmieniają co chwila koncepcję.
Wróćmy jednak do pracy po firmach, pracowałem w kilku, w tym również w jednej z korporacji. Organizacja pracy nie różni się za bardzo pomiędzy nimi. W większości dzień zaczynał się od zrobienia statusu zadań, potem spotkanie projektowe i w międzyczasie wrzucenie czegoś na ząb, najczęściej pizza, kebab, chińczyk ulubione menu programistów 😛 Tylko w jednej z firm po przyjściu rano, staliśmy na kawie z 30 minut, a potem co godzinę powtarzaliśmy rytuał 🙂 Przez to byliśmy postrzegani przez pracowników innych działów jako osoby, które nic nie robiły cały dzień i zarabiały dużo więcej kasy. Zdarzył się nawet raz donos do prezesa na nas zespół ze strony handlowców. Na szczęście zarząd nie miał się jak przyczepić do naszej pracy 🙂 Szkoda, że w większości firm jest takie myślenie, a tak naprawdę nie ma co nam zazdrościć. W większości zadania, którymi się zajmujemy nie są przyjemne, a wręcz przeciwnie potrafią tylko wkurzyć i całkowicie zniechęcić do pracy. Znikoma lub brak jakiekolwiek dokumentacji, praca z przestarzałym kodem, brak jasnych wytycznych, domyślanie się jak powinien działać prawidłowo, podejmowanie zazwyczaj błędnych decyzji sprawia, że bardzo często trzeba kilka razy poprawiać ten sam kod. Robi się z tego syzyfowa praca i przychodzi moment, w którym każdy programista zaczyna odczuwać, że cofa się w rozwoju. Autentycznie pojawiają się takie myśli i przez to bardzo często zmieniamy pracę. Programiści to ludzie, którzy szukają ciągle nowych rzeczy, nie są odtwórcami tylko artystami kodu. Niektórym wydaje się, że nawet Bogami, ale to już przesadne określenie. Nie pozwolenie wdrożenia nowej wersji jakiegoś oprogramowania to ogromny grzech ze strony przełożonego. Tacy już jesteśmy lubimy gadżety i nowości. Lubimy się się bardzo dużo uczyć i nie znosimy bałaganu od strony zarządzającej.
To tyle wad pracy po firmach, wśród najważniejszych zalet moim zdaniem, jest możliwość pracy zdalnej. Nie wszędzie można np. w bankach, które są nastawione bardzo na bezpieczeństwo, a podłączenie poprzez VPN do sieci firmowej, mogłoby skutkować wykradnięciem odpowiedniego oprogramowania, co w przypadku banku skończyłoby się milionowymi stratami. W obecnej firmie korzystam z tego przywileju bardzo często ze względu na choroby syna. W ciągu 2 miesięcy ze żłobka skorzystał może z 5 dni. Październik nie zapowiada się lepiej, dlatego to na prawdę największy plus tej pracy.
Co robią programiści? Wszystko zależy od tego czy robią backend czy frontend. Zadania zdecydowanie się różnią, ale z takich przykładowych, które najczęściej robię to stworzenie struktury pod nową funkcjonalność, wpięcie w kod, przetestowanie czy działa, czy dana zwrotka z API jest prawidłowa, czytanie 300 stron dokumentacji. Po drodze jest jeszcze system wersji i menedżer do zarządzania kodem. Bardzo często jednak, dostaje zadania, w których jest coś do poprawy. Ktoś napisał jakiś moduł, po 2 miesiącach okazuje się, że nie działa prawidłowo, a dokumentacji nie ma, osoba to pisząca odeszła z dnia na dzień. I już robi się mniej przyjemnie, zaczynamy analizować kod, schodzi 1 dzień, 2 dzień aż w końcu wpadamy na to, co jest nie tak. Błąd zazwyczaj poprawiamy w 30 minut, ale szukamy go 16 🙂 Jeżeli jest to newralgiczny punkt systemu, siedzimy się aż się zrobi i nie ma, że dziecko płacze, żona czeka, ty głodny i wkurwiony. To jest zrozumiałe, ale bardzo często dochodzi do sytuacji kiedy to project manager wycenia czas jaki zajmie dane zadanie, nie mając zielonego pojęcia o temacie. To tzw. zmuszanie pracownika do nadgodzin, których nie ma kiedy odrobić, branża IT cierpi na niedobór programistów, a są również bardzo kosztowni, więc jak wszędzie pracodawcy szukają taniej siły roboczej. Kończy się to w niektórych przypadkach tragicznie, gdy nagle wszyscy klienci odchodzą, bo nowa osoba nie potrafi naprawić błędu systemu.
Jak widzicie programiści nie mają wcale takiego łatwego żywota, jak się niektórym wydaje 😉 Czy jesteś gotowy zostać programistą?